Archiwum 15 czerwca 2010


Kolejny szary dzień.. (wspomnienia)
Autor: villian
15 czerwca 2010, 17:06
Kolejny szary dzień zbudził mnie do życia. Wiem,że za oknem świeci słońce. Wiem,że jest prawie 20 stopni ciepła chociaż dopiero 6 rano. Wiem,ale szarość dnia nie ma nic wspólnego z pogodą za oknem,a  tym co dzieje się w moim życiu.
Obudziłam się przed budzikiem, więc jego monotonna melodia zaczęła grać właśnie teraz. Ta sama od początku liceum. "Wide awake" grało z telefonu pod poduszką. Jednym ruchem wyciągnęłam go i naciskając funkcję "zakończ" wstałam z łożka,prawą nogą,nigdy lewą. Nigdy też nie włączałam drzemki,była dla leniwych jak moje siostry,które podczas wolnego dnia i nie tylko uwielbiają wylegiwać się w łóżku. Ja zawsze wstawałam wcześnie.
Pierwsze pod prysznic to już stało się moją porannym rytuałem. Szybki prysznic,makijaż. Kierunek-kuchnia. Na stole? Przygotowane śniadanie. Mama,kochana mama zawsze robi mi kanapki bym nie wyszła głodna do pracy. A ja tak często,zbyt często pokazuje jej,że wcale na to nie zasługuje. Punkt siódma,zakładam buty,przerzucam torbę i wychodzę. Słuchawki w uszach. Prowadzona rytmem muzyki idę do pracy. Jednak takie poranki sam na sam mam bardzo rzadko. Zazwyczaj pod moim blokiem czeko koleżanka. Nie wiem czy mogę napisać jej imię więc wymyślę swoję: Karola. Ładnie. Może być. WIęc Karola jest moją koleżanką od nie pamiętam kiedy. Przeżyłyśmy więcej kłótni i bójek w piaskownicy niż jestem to w stanie zliczyć.
Piszę chaotycznie i zbyt często odbiegam od tematu,nie? Wiem,ale taka już jestem. Tysiąc myśli na minutę i tylko dwie ręce by je wyrzucić z siebie. Więc Karola przrywa mi moja poranne sam na sam swoimi opowieściami. Nie,nie przeszkadzają mi. Wręcz przeciwnie,słucham jej zawsze z zainteresowaniem chociaż czasami wydaje się być nieobecna. Jedyny minus w drodze do pracy z Karolą? Zawsze się spóźniamy. I za każdym razem słyszymy to samo od szefa.
Mój szef. Jaki jest? No cóż na pierwszy rzut oka wydaje się miły. Przypomina dobrodusznego dziadka u którego mogłabyś siąść na kolanach i przytulić się. Jednak przy bliższym poznaniu okazuję się,że wszystko jest dyktowane jego częstymi zmianami nastroju. Przy tym jest trochę ordynarny i nie miły. A już na pewno nie pozwoli by cokolwiek szło nie po jego myśli. Z jednej strony to dobrze,w końcu jest szefem,ale z drugiej czasami przydałoby się nam więcej szacunku.
I tak nie przerwanie od 3 miesięcy codziennie ( po za weekendami) pracuję. Monotonnia. Praca-dom,po południu na chwilę idę do siostry. Powrót do domu i sen. Weekend? Impreza,ale już nawet to mnie nie cieszy...
Chłopak? Był kiedyś,ale wyszło jak wyszło i mnie zostawił...
Koniec na dzisiaj...